Bernard Bernard
1413
BLOG

Druga rocznica śmierci Andrzeja Kerna

Bernard Bernard Polityka Obserwuj notkę 31

Dzisiaj (29 listopada) przypada druga rocznica śmierci Andrzej Kerna. Prawnika, obrońcy w procesach politycznych, działacza opozycyjnego od roku 1956, współzałożyciela PC, później członka ZChN, wicemarszałka Sejmu.

Andrzej Kern został wicemarszałkiem pierwszego, demokratycznie wybranego Sejmu RP po II Wojnie Światowej. Doświadczenie prawnicze, opozycyjne zaangażowanie polityczne, również aktywność po roku 89 predestynowały go do sprawowania najważniejszych funkcji w państwie. Kariera polityczna stała otworem.

Jednak kariera marszałka została złamana, a Kern nieomal zniszczony nie tylko jako polityk, ale przede wszystkim jako człowiek, ojciec, mąż, prawnik. Został przedstawiony jako tyran, satyr, zbereźnik, a przede wszystkim człowiek niszczący swych przeciwników przy użyciu służb państwowych, dla swych ambicji gotów walczyć nawet z własnym dzieckiem. Znakomita większość zwłaszcza wiodących mediów podchwyciła ten ton. Takie artykuły zalewały prasę, telewizyjne i radiowe stacje.

Dziś wiadomo znacznie więcej na temat tamtej historii, jakoby wielkiej miłości i stojących na drodze wielkiego szczęścia Kernów. Historii Romea i Julii choć tym razem rodzina Montekich sprzyjała zakochanym.

Decydujący był jednak kontekst polityczny. Wczesne lata dziewięćdziesiąte. Pierwsze wolne wybory, powstaje pierwszy demokratyczny rząd Jana Olszewskiego. Jednak dwa największe kluby, UD i SLD, nie mają swoich przedstawicieli w prezydium Sejmu. Za wszelką cenę trzeba było powstrzymać i skompromitować „oszołomów”, a prezydium Sejmu potraktować metodą salami, usuwając politycznych przeciwników plasterek po plasterku. „Oszołomów” powstrzymał Wałęsa z Moczulskim, Pawlakiem, Tuskiem i Kwaśniewskim. Kompromitacją zajęły się media Michnika, Urbana, Świtalskiego, Solorza. Dlaczego akurat Kern? Może jednym z powodów było to, że w Sejmie kontraktowym chciał postawić Rakowskiego przed Trybunałem, jak również został mianowany „jaskiniowym antykomunistą” (przez Adama Michnika) za próbę pozbawienia majątku PZPR. Takich grzechów się nie wybacza. Był wicemarszałkiem Sejmu, a UD/SLD chciały zmian w prezydium. I miał nieletnią córkę.

Córka Andrzeja Kerna 16 letnia Monika zakochała się w 21 letnim absolwencie aż szkoły podstawowej Maćku Malisiewiczu. Burzliwe uczucie doprowadziło do ucieczki Moniki z domu. Ponieważ Monika znajdowała się pod „opieką” dorosłych, Maćka i jego rodziny, zgodnie z obowiązującym prawem było to porwanie. Kernowie rozpoczęli poszukiwania, zawiadomili policję, sprawą zajęła się prokuratura. Ponieważ matka Maćka Malisiewicza nie stawiała się na wezwania została zatrzymana, a po kilku dniach, po przesłuchaniu, zwolniona. Po ukończeniu 18 lat Monika wyszła za mąż za Maćka. Jerzy Urban święcił tryumf tańcząc z panną młodą. Sielanka nie trwałą długo. Po pewnym czasie Monika wróciła do rodziców.
„- To jest tak, jakby w pewnym momencie przyszli, odegrali rolę w spektaklu i zniknęli. Kostiumy zabrane, dekoracja sprzątnięta” mówi Monika Kern w artykule Agnieszki Rybak „Najłatwiej zabić gazetą”.

Cała ta historia jest chyba najbardziej podłym przykładem manipulacji, ataków medialnych i politycznych z udziałem ówczesnych organów państwa, takich jak Ministerstwo Sprawiedliwości, UOP jak też byłych współpracowników SB. Najbardziej podłym, bo dotykał nie tylko Kerna jako polityka, ale bezpośrednio godził w jego rodzinę, nieletnią córkę i jej przyszłości.

Po szczegóły tej wstrząsającej historii odsyłam do książki Andrzeja Kerna „Michnikurbanowy napad stulecia”. Tu chciałbym podać kilka wyimków z tej całej historii.

W sprawę mocno zaangażowany był poseł KLD, Dariusz Kołodziejczyk, który miał bliskie kontakty z Januszem Baranowskim.

To Janusz Baranowski, częstochowski biznesmen, szef tamtejszego KLD ukrywał Monikę i Maćka przed rodzicami Moniki, policją, prokuraturą, UOPem z pułkownikiem Lesiakiem. Skutecznie. Baranowski jakiś czas później okazał się być hochsztaplerem i trafił do więzienia. Ostatnio wypłynął jako szef, mówiąc oględnie, mało autoryzowanej częstochowskiej gminy wyznaniowej żydowskiej. Może niewielkiej, ale za to z dużymi ambicjami na majątek przedwojennych częstochowskich Żydów. Moniką i Maćkiem „opiekowali” się wspólnicy Baranowskiego: „Bolo”, „Gulo”, „Marchewa”.

W kompromitowanie Andrzeja Kerna angażowała się Marzena Domaros vel. Anastazja Potocka. Wówczas wydawała się osobą nasłaną przez Urbana. Dziś wiadomo, że pani Domaros wypadła z szafy osoby chyba ważniejszej - pułkownika Lesiaka.

Pułkownik Jan Lesiak miał pomagać Andrzejowi Kernowi w odnalezieniu córki. Dziś wiadomo, że był dysponentem swojej słynnej szafy w której mieściła się nie tylko Domaros, ale także spora kolekcja innych trupów. Lesiaka Kernowi szukającemu pomocy i wsparcia polecił... Jacek Kuroń. W czasach PRLu Lesiak przesłuchiwał Kuronia. Po roku 89 za negatywnie zweryfikowanym Lesiakiem wstawił się właśnie Kuroń, dzięki czemu Lesiak pozostał w służbach specjalnych, teraz już niepodległej Polski i miał szansę, jako solidny fachowiec, na wypełnienie swojej szafy stosowną zawartością. Lesiak „pomagał” Kernowi w poszukiwaniach córki. Niestety, ani policja, ani prokuratura, ani sam Lesiak i jego służby Moniki odnaleźć nie mogły... Jaka była prawdziwa rola Lesiaka można się tylko domyślać.

Marek Piwowski, znajomy Andrzeja Kerna, w ekspresowym tempie nakręcił film „Uprowadzenia Agaty”. Niezła obsada, gorący temat, no i brak problemów z finansowaniem filmu. Finansami zajął się producent – Lew Rywin i pan „Tuderek tak”. Marek Piwowski okazał się być tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Krost”. Oczywiście nikogo nie krzywdził, jak twierdzi. Jak wszyscy oni twierdzą. Lew Rywin, zanim jeszcze swego nazwiska użyczył najgłośniejszej (co nie znaczy najważniejszej) aferze III RP, również był tajnym współpracownikiem służb PRL o pseudonimie „Eden”. To na pewno obu panom nie utrudniało wzajemnych kontaktów. W wywiadzie dla „Rzepy” na pytanie jak ocenia „Uprowadzenie Agaty” Janusz Rewińskirównież grający w tym filmie odpowiedział: „Kiedy wyciągnięto Markowi Piwowskiemu sprawę współpracy z SB - puzzle układają się same. Wtedy nie czułem tego. Zresztą myślę, że Piwowski to bardziej skomplikowana sprawa.”

Kolejną ciekawą postacią jest Halina Bortnowska. Działaczka katolicka i społeczna, m. in członek Komitetu Helsińskiego, współzałożycielka Stowarzyszenia „Otwarta Rzeczpospolita”, znanego m. in. z ciągania po sądach prof. Bogusława Wolniewicza. Halina Bortnowska wyskoczyła jak królik z kapelusza gdy wraz z mec. Pliseckim pojawiła się na rozmowie u sędzi, przewodniczącej Wydziału Sądu Rodzinnego, i zażądała kategorycznie by ustanowić ją kuratorem Moniki, a Monikę umieścić w Otwocku.
Na blogu Dominiki Wielowieyskiej dopytywana Bortnowska odpowiedziała: „Nie brałam udziału w żadnej rozprawie dotyczącej Moniki Kern. Natomiast swego czasu zgodziłam się udzielić jej opieki, jeśli poprosi o to i zgodzi się zamieszkać przy wskazanej rodzinie lub może w jakimś klasztorze. Wyraziłam taką gotowość na prośbę adwokata, Mec. Michała Pliseckiego, który prosił Helsińską Fundację Praw Człowieka o wskazanie odpowiedniej osoby. Zamysł był taki, by dać dziewczynie czas na oprzytomnienie, aby nie wikłała się w pośpieszne małżeństwo. Od razu nic z tego nie wyszło i nigdy nie spotkałam Moniki Kern ani jej rodziny.”

Z późniejszych zeznań Moniki okazało się, że Monice nazwisko Haliny Bortnowskiej nic nie mówi. Trzeba mieć wiele tupetu, by nie rozmawiając ani z Moniką, ani z jej rodzicami sadzić się na kuratora. 11 listopada tego roku na „antyfaszystowskiej” manifestacji pani Bortnowska wzywała: „Zawsze uważajcie, by nie nienawidzić”. A co z nienawiścią względem Andrzeja Kerna? Czy pani Bortnowska przeprosiła Kerna i jego rodzinę za swój udział w tej haniebnej akcji? Andrzej Kern był współpracownikiem Komitetu Helsinskiego w latach osiemdziesiątych.

Ostatnio okazało się, że pani Bortnowska uwielbiała przesiadywać w krakowskich kawiarniach, zajadać ciasteczka i popijać kawę. No i lubiła sobie pogadać. Z funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa...


Szokująca jest historia łódzkich prokuratorów, na których chciano wymusić obciążające Kerna deklaracje. Łódzka prokuratura zgodnie z prawem zajęła się sprawą Moniki Kern. Ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości nastąpił frontalny atak na łódzkich prokuratorów. Zaszczuty Eugeniusz Sindlewski podał się do dymisji. Prokurator Elżbieta Cyrkiewicz postanowiła się bronić. Stanisław Iwanicki polecił wszcząć przeciw prokurator Cyrkiewicz postępowanie dyscyplinarne, a następnie postępowanie karne (po uchyleniu immunitetu przez sąd dyscyplinarny) o przekroczenie uprawnień służbowych. Prokuratorem wojewódzkim w Łodzi był wówczas Marek Gumowski, bliski współpracownik Iwanickiego, a później prezes Zarządu Instytutu Lecha Wałęsy.

W postępowaniu które w sprawie uprowadzenia Moniki prowadziła prok. Cyrkiewicz działy się rzeczy zadziwiające. O decyzjach Ministerstwa Sprawiedliwości prokurator Cyrkiewicz dowiadywała się z założonego u Malisiewiczów podsłuchu! Okazało się, że mec. Pisecki uzgadniał w Departamencie Prokuratury kolejne kroki przeciw Kernom!

Dyrektor Niewielski z Ministerstwa Spraweidliwości nakłaniał prok. Cyrkiewicz do „podpisania oświadczenia, iż to Andrzej Kern naciskał, aby prokuratura ‘nadgorliwie’ działała w sprawie jego córki”. Odmowę spointował „Cóż sama pani jest sobie winna”.

Dowody, stenogramy podsłuchów, na których opierała się Elżbieta Cyrkiewicz wydając nakaz tymczasowego aresztowania p. Maslisiewicz, zostały pospiesznie zniszczone. Zdecydował o tym Romuald Grzybek z poznańskiej prokuratury. Jak twierdzi prok. Cyrkiewicz daty zniszczenia stenogramów zostały sfałszowane. Były to kluczowe dowody, ponieważ nie tylko potwierdzały legalność działań prokuratury, ale odsłaniały pozaprocesowe, niedozwolone działania mec. Pliseckiego i Departamentu Prokuratury. Pokazywały, że za wszelką cenę chciano uderzyć w Kerna i pozbawić go immunitetu.

Śledztwo przeciw Elżbiecie Cyrkiewicz zostało ostatecznie umorzone, ze względu na brak znamion... Pan Grzybek ma się dobrze. Jest obecnie... rzecznikiem dyscyplinarnym w Prokuraturze Apelacyjnej w Poznaniu.

Czy ktokolwiek z tych ludzi powiedział przepraszam prokurator Cyrkiewicz za zwichniętą karierę i kilka lat czołgania, że o Kernach nie wspomnę?

Do medialnego ataku sygnał dał Jacek Hugo-Bader swoim „Mezalinasem”, ostatnio bardziej znany z dokumentalnych relacji z popijania bimbru na Ukrainie i w Rosji. W „Mezaliansie” przedstawił Malisiewiczową, jako choreografkę, która ma zamiar otworzyć szkołę baletową. Jan Gąsior miał być mimem. Oboje zostali zaprezentowani w zacny sposób z ujmującym opisem powierzchowności. Mieli też prowadzić elegancką pizzerię w centrum Łodzi. Prawda, wbrew temu co napisał Hugo-Bader, była znacznie bardziej prozaiczna. Malisiewicz była w przeszłości świetlicową tancerką, a Jan Gasior przez jakiś czas związany z półamatorskim teatrem „77”. Sama pani Malisiewicz okazała się mieć kłopoty z prawem (wyłudzenia i niepłacenie kontrahentom), a „elegancka pizzeria” okazała się lokalem w którym jedynymi wartościowymi rzeczami były stoliki i krzesła...

Pamiętam z jaką wściekłością, używając mocnych słów, Hugo-Bader rozprawiał się w Dużym Formacie z chuligańskimi napadami na kładce łączącej osiedla „Ostrobramska” z „Promenadą”. Tak się składa, ze znam tę kładkę i podzielam wściekłość autora. Ale o ileż gorsze było chuligaństwo polityczne i medialne w którym Hugo-Bader wziął tak chętnie udział. Czy więc pan Hugo-Bader przeprosił rodzinę Kernów? a jeśli nie, to czy sam nie zasłużył na jeszcze grubsze słowa których sam używał w artykule o praskich chuliganach?

Przez niemal wszystkie media przetoczyła się fala ataków na Andrzeja Kerna, jako ojca i polityka. Medialni wyrobnicy z wielkim upodobaniem zajęli się gnojeniem marszałka. Jednak nie wszystkie media i nie wszyscy dziennikarze, nawet w mediach Kernowi nieprzychylnych. Sprawa przecież dotyczyła uczciwości i przyzwoitości dziennikarskiej, a nie tylko politycznych poglądów. Czasem dostawali anonimowe pogróżki, czasem swoich tekstów nie mogli opublikować, czasem po pierwszym tekście nie było ciągu dalszego.

Andrzej Kern wygrał procesy, odzyskał córkę. Próbował nawet wrócić do polityki wstępując do ZChN. Była szansa na start w wyborach w roku 2007. Prawda zatryumfowała po latach, choć koszt był bardzo wielki. Warto przypominać tę postać i pamiętać w jaki sposób była niszczona, zwłąszcza teraz gdy media podrzucają co bardziej pikantne „kawałki” o Cugier-Kotce, Koteckiej, Kamińskim, czy prokuratorze Miłoszewskim, przez którego zatwardziałość inna pani prokurator może trafić do Gołdapi. Jestem pełen podziwu dla konsekwencji w działaniu i umiaru w reakcjach Andrzeja Kerna. Normalny człowiek zapewne nie wytrzymałby tego napięcia, zwłaszcza obcując bezpośrednio ze swoimi prześladowcami, a to zostałoby przecież jeszcze bardziej bezwzględnie wykorzystane przeciw niemu. Stawiam też sobie pytanie, jakie szanse z maszyną administracyjną ma zwykły człowiek, jeżeli tak został potraktowany marszałek, adwokat i znany polityk.

Poniżej przytoczę listę osób które wspierały Andrzeja Kerna, lub choćby zachowały obiektywizm. Dziś ta lista wygląda nieco zaskakująco, ale warto ją przeczytać.
Są to nazwiska ludzi, o których wspomniał Andrzej Kern w rozdziale pt. „Ludzie dobrej woli” w „Michnikurbanowym napadzie stulecia”, w porządku występowania:
Ks. Arcybiskup Bronisław Dąbrowski, ks biskup Sławoj Leszek Głódź, ks. biskup Alojzy Orszulik, ks. Kazimierz Kurek, o. Kazimierz Lorek, o.o. Stefan Miecznikowski, o.o. Jacek Pleskaczyński, Bronisław Komorowski, Marek Dziubek, Wiesław Chrzanowski, Henryk Bąk, Jacek Kurczewski, Dariusz Wójcik, Józef Zych, Marian Miszalski, Jerzy Bukowski, Jan M. Ruman, Małgorzata Bartyzel, Leszek Kraskowski, Piotr Pytlakowski, Maciej Łętowski, Stanisław Michalkiewicz, Waldemar Łysiak, Jagienka Wilczak, Krzysztof Spychalski, Dariusz Fikus, Tomasz Wołek, Gustaw Romanowski, Jan Ordyński, Łukasz Głowacki, Maciej Łukasiewicz, Janusz Szostak, Zofia Berut, Karol Badziak, Andrzej Bąk, Karol Głogowski, Ryszard Łojewski, Stanisław Maurer, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Jerzy Kropiwnicki, Grzegorz Palka.


Wymieniony wyżej Janusz Szostak ma blog w Salonie24, czasem też pisuje na Blogpressie, opisywał rzetelnie sprawę Kernów na bieżąco, od początku, aż do samego końca. Jako pointę chciałbym przytoczyć fragment komentarza pana Szostaka na ten temat: „Kern został zaszczuty i stało się to "dzięki" mediom. Dziś takich przypadków jest coraz więcej i już się z nimi prawie oswoiliśmy. Wówczas nie mieściło mi się długo w głowie, jak "koledzy" dziennikarze mogą tak łgać w sprawie, która jest ewidentną prowokacją polityczną. W tle której byli politycy i gangsterzy z KLD, Urban, Piwowski, teściowa Moniki Kren wyniesiona ze smażalni placków na kandydatkę do senatu itd. Tę książkę [„Michnikurbanowy napad stulecia”] dostałem od pana marszałka, czasami do niej wracam i przypominam sobie, jak na ostatnich jego procesach z Malisiewiczami nie było już tłumów dziennikarzy, tylko ja... Musieliby pisać prawdę a to jest trudne.”


4 grudnia w Hybrydach o godzinie 18 będzie miał miejsce przedpremierowy pokaz filmu Grzegorza Królikiewicza pt. „Kern”, po którym przewidziana jest dyskusja z reżyserem.

 

Linkownia:
GP: Wyrok na Andrzeja Kerna
Rzepa: Najłatwiej zabić gazetą

Janusza Szostaka: Odszedł Andrzej Kern

Janusza Szostaka: komentarz

Amatorski filmik o książce Andrzeja Kerna (YT):
Część 1, Część 2, Część 3, Część 4
Videoblog: "Andrzej Kern - Michnikurbanowy napad stulecia" 

Bernard
O mnie Bernard

Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka