Bernard Bernard
876
BLOG

Krzysztof Bondaryk – zagubione ogniwo teorii spisku

Bernard Bernard Polityka Obserwuj notkę 35

Dlaczego w aferze hazardowej nie pojawia się ABW i Krzysztof Bondaryk? Dlaczego Michał Boni wydał polecenie przygotowanie założeń do całkiem nowej wersji ustawy hazardowej Jackowi Kapicy. Było to tak pilne, że Kapica musiał zajmować się tym w czasie urlopu, tak tajne, że nie wiedział o tym ani bezpośredni zwierzchnik Kapicy minister Rostowski, ani nikt z szerszego otoczenia premiera, a i opinia publiczna dowiedziała się dopiero z sejmowego wystąpienia ministra Boniego.

Śledczy powinni mieć wiele scenariuszy przebiegu wypadków, nawet wzajemnie wykluczających się. Ja przedstawię jeden z możliwych. Nie twierdzę, że tak było, jest to jakaś robocza hipoteza, jedna z wielu jakie mogłyby być rozważane.

Dlaczego Kapica otrzymuje zlecenie by pisać założenia do nowej ustawy? Odpowiedź wydaje się prosta, pośrednio potwierdzona w zeznaniach Jacka Kapicy – było jakieś zamieszanie wokół ustawy. Zostaje podjęta radykalna decyzja. Projekt ustawy ma zostać napisany od nowa i to wówczas gdy poprzedni był już prawie gotowy. Dlaczego Tusk nie odpytuje urzędników MF o przebieg prac nad ustawą? Dlaczego nie pyta Drzewieckiego, Chlebowskiego, Schetynę, tak jak robi to kilka tygodni później po wizycie Kamińskiego? Jeżeli sprawa była poważna, to powinien podjąć jakieś kroki w celu jej wyjaśnienia, jeżeli nie była poważna, to dlaczego każe pisać nowy projekt i to w takich tajemniczych okolicznościach? Do Kapicy zwraca się Michał Boni, najbardziej zaufany i najbardziej wpływowy współpracownik premiera. Dlaczego? Sprzeczność którą trudno wytłumaczyć. Ale spróbuję znaleźć hipotetyczną odpowiedź.

Oprócz Michała Boniego jest jeszcze jeden człowiek cieszący się ogromnym zaufaniem premiera, a może nawet bardziej wpływowy niż minister Boni. Tym człowiekiem jest Krzysztof Bondaryk. W całej tej sprawie nie pojawia się jego nazwisko, nie pada nazwa ABW. Czyżby osławiona tarcza antykorupcyjna nie działała? Czyżby hazard i ustawa nie leżały w kręgu zainteresowania ABW? Trudno uwierzyć by tak mogło być.

Hipoteza, że Tusk nabrał podejrzeń że coś niewłaściwego dzieje się wokół ustawy i zlecił działania kontrolne ABW wydaje się o tyle nieprawdopodobna, że musiałyby pozostać tego jakieś ślady. Gdyby ABW wykryła nieprawidłowości i zwrotnie przekazała informacje o tym premierowi, Tusk nie maiłby czego się wstydzić. Mógłby nawet o tym poinformować Michała Kamińskiego podczas spotkań z byłym szefem CBA. No chyba, że chciał sprawie ukręcić łeb, ale wówczas musiałyby pozostać ślady działań chowania sprawy pod dywan analogiczne do tych jakie miały miejsce po wizycie Kamińskiego. Rozmowy na temat ustawy, likwidacja kontaktów współpracowników Tuska z Sobisiakiem i Koskiem.

Zakładając że zlecenie pisania nowej ustawy było jednak spowodowane doniesieniami ABW to jak inaczej mogłoby się to odbyć? Może miały miejsce działania w odwrotne? To ABW przyszła do premiera z informacjami, że coś jest nie porządku i że należy podjąć jakieś działania. Ale tu powtarza się pytanie o brak działań „osłonowych” na wzór tych po wizycie Kamińskiego.

I tu dochodzimy do sedna mojej zupełnie wymyślonej hipotezy. ABW wie, że coś jest na rzeczy, że CBA węszy. Gdyby ABW wiedziała dokładnie jak daleko sprawy zaszły Tusk powinien zacząć przygotowywać atak na Kamińskiego już wówczas. Powinny więc pozostać jakieś ślady - spotkania z prokuratorami, rozmowy Drzewieckim itd. a te mają miejsce dopiero po wizycie Kamińskiego. Gdyby z kolei bał się dekonspiracji i z tego powodu nie rozmawiał z Drzewieckim, to nie zlecałby również pisania nowej ustawy, nie powadziłby takich działań również po wizycie Kamińskiego.

Jaka może być więc przyczyna takiego właśnie zachowania? Tu nasuwa mi się jedna z możliwych odpowiedzi. ABW wie, że CBA węszy, ale nie wie co CBA wie i na jakim jest etapie, a sam Tusk nie zdaje sobie sprawy z tego jak głębokie są kontakty jego ludzi z Sobisiakiem i Koskiem. Dlaczego chce zachować dyskrecję i nie uprzedza wówczas Drzewieckiego, Chlebowskiego i Schetynę? Może chodzić o poufność informacji ABW. A to z kolei oznacza, że ABW swoje informacje zdobyła w sposób nie do końca legalny. Skąd ABW mogłaby o tym wiedzieć? Pierwszym możliwym miejscem jest wymiar sprawiedliwości. Prokuratorzy i sędziowie zatwierdzający podsłuchy współpracują z ABW i ktoś zorientował się, że zaczynają one dotykać współpracowników premiera.. Drugim możliwym źródłem są operatorzy sieci komórkowych. Tam zakładane są podsłuchy i to od operatorów mogły dotrzeć do ABW informacje o podsłuchach. Przypominam, że Krzysztof Bondaryk pracował dla jednego z operatorów. Trzecim wreszcie źródłem może być jakiś kret ABW w CBA. „Black Jack” zmierza do finału, jeśli ABW miała informacje z CBA to od jakiegoś funkcjonariusza niskiego szczebla, lub od kogoś nie zaangażowanego bezpośrednio w tę akcję, bo wówczas mieliby informacje znacznie wcześniej i znacznie pełniejsze.

Czy tak było? Nie wiem, to tylko jeden z wielu możliwych scenariuszy. Ale nawet gdyby były to wyłącznie fantazje to pozostaje pytanie – gdzie był Krzysztof Bondaryk i ABW przed wizytą Mariusza Kamińskiego u premiera, jak również później.

Bernard
O mnie Bernard

Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka