Bernard Bernard
372
BLOG

Życzenia śmierci, albo kto pierwszy zaprosi Palikota?

Bernard Bernard Polityka Obserwuj notkę 32

Już na posterunku. Niesiołowski komentuje. Kuczyński i w telewizji i w radiu i w gazecie. Wałęsa tudzież. Kto pierwszy odważy się zaprosić Palikota? Palikot będzie pewnie wstrząśnięty, choć nie zmieszany. Ale zanim o zapraszaniu Palikota, o tym co wydaje się nieprawdopodobne – o życzeniach śmierci dla Lecha Kaczyńskiego.

Życzenia śmierci

Wydawać się może, że to niemożliwe, a jednak. Byli tacy politycy którzy jawnie i publicznie życzyli Lechowi Kaczyńskiemu śmierci. Nie tylko wyszydzali i poniżali jako człowieka, jako prezydenta, atakowali sam urząd, ale właśnie życzyli śmierci. Że źle ich zrozumiano? Że co innego mieli na myśli? Naprawdę g**** mnie obchodzi co mieli na myśli, ważne co powiedzieli. Powiedzieli i do dziś chyba są z tego dumni. Ale te słowa właśnie do nich wracają, bo słowa mają moc, i nawet gdy nie są tymi najważniejszymi, które były na początku to i tak są jak obosieczny miecz. Nie przesadził Wolski i nie przesadził Rymkiewicz. Nie przesadził Krasnodębski i nie przesadził Król. Mamy, a właściwie PO ma zbydlęcone elity, za przeproszeniem bydła, bo to naprawdę sympatyczne i pożyteczne zwierzęta.

Mentalność drobnego cwaniaczka, który podkrada papier toaletowy z zakładowej toalety

Piotr Semka: Panie prezydencie: "Będą się Kaczyńscy trzymać władzy, chyba że w jakiś sposób los nam pomoże". O czym pan mówił?
Lech Wałęsa: Zawał serca.

Co mówił Lech Wałęsa? Ano, że Lech Kaczyński może nie dotrwać do końca kadencji, bo może np. dostać zawału. Mówił to publicznie, nigdy za to nie przeprosił. I to mówił były prezydent mojego kraju, człowiek legenda, przewodniczący „Solidarności”, który miał też swoje wzloty. Los Wałęsie pomógł. Może nawet los Wałęsie pomógł trochę za bardzo. Choć i za mało, życzył wszak śmierci obu Kaczyńskim. Po tragedii w Smoleńsku przyczaił się na chwilę, nawet bąknął coś o wybaczaniu. Lecz gdy okazało się, że już można, gdy Wyborcza odpaliła „wajdalizmy” znowu pokazał swoją prawdziwą twarz. A jest to twarz człowieka o mentalności drobnego cwaniaczka wynoszącego z zakładu pracy papier toaletowy. Świetnie sportretowana przez Pawła Zyzaka. Więc rychło w ponowną kampanię plucia na śp. Prezydenta Kaczyńskiego pan Wałęsa się włączył, a to zamieszczając wpisy na blogu, a to publicznie wygadując dawno zdementowane bzdury, których np. wielce szanowny dziennikarz Żakowski nie dementował (bo po co?) i zaledwie potakiwał z uznaniem.

To nie jedyne wypowiedzi Wałęsy. Chciał tańczyć z Marią Kaczyńską, bo był nagrzany, prezydenta nazywał durniem, łajniakiem, lub wprost „s..synem”. To nie krytyka, czy polemika. To po prostu skrajna podłość.

Wałęsę z zapomnienia wyciągnął do swojego obwoźnego cyrku kampanijnego Donald Tusk w 2005 roku. Nie udało się wówczas. Ale rozpoczęło się pompowanie Wałęsy. Ujawnianie prawdy o Wałęsie skończyło się frontalnym atakiem na IPN, a Sławomir Cenckiewicz musiał szukać nowego zajęcia. Za to Tomasz Lis zapraszał Wałęsę do co drugiego programu. W pozostałe tygodnie zapraszał Jacek Żakowski lub Monika Olejnik. Oczywiście skrajne chamstwo Wałęsy państwu dziennikarzom nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie, stanowiło doskonały afrodyzjak. Bo to było bardzo „seksi” przywalić w Kaczyńskiego.

Urban III RP

“Życzę porażek na wszystkich frontach, bo każde zwycięstwo tego Układu to porażka Polski i zagrożenie dla wolności. Życzę także porażek gospodarczych, choć za to płacą ludzie. Ale tylko one mogą wstrząsnąć bazą wyborczą tej wstecznej władzy i uniemożliwić dalsze hodowanie Chwasta zwanego IV RP”.
„Poza nawiedzeniem przez Ducha Świętego, wszystkiego złego Panie Premierze.”

Jeszcze ciekawszy przypadek to Waldemar Kuczyński, który życzył Jarosławowi Kaczyńskiemu w 2006 roku „wszystkiego złego”. Dziesiątego kwietnia Jarosław Kaczyński do swojego współpracownika powiedział, że to najgorszy dzień w jego życiu i gorszego już nie będzie. Czy zadowolony pan Kuczyński? Że nie to miał na myśli? A mnie mało obchodzi co Kuczyński miał na myśli, ważne co powiedział. Kuczyński życzył też Polsce niepowodzeń gospodarczych. Byłem tym zdumiony. Jak elita elit, najbliższy doradca dwóch premierów, minister, może napisać coś takiego. Pan Kuczyński zasłużył na anatemę i wieczną hańbę.

Niech za komentarz posłuży wpis Kataryny z 14 lipca 2006 roku na blogu Kuczyńskiego, jakże niestety proroczy, ale rzeczywistość przerosła nawet Kuczyńskiego...

Brawo Panie Waldemarze! Czekam na jakieś bliższe szczegóły, czegoż to Pan Polsce i Kaczyńskiemu życzy. Polsce może scenariusza argentyńskiego? A może jakiegoś zamachu terrorystycznego, klęski żywiołowej? A Kaczyńskiemu, czego jemu można życzyć? Może śmierci ukochanej matki? Ciężkiej choroby? Żeby go wreszcie szlag trafił? Jak wszystkiego złego, to wszystkiego złego.

Jest Pan podłym człowiekiem.

Życzę Panu, Panie Waldemarze, naprawdę szczerze życzę, żeby Pańskie życzenia wobec Polski i Kaczyńskiego się nie spełniły. Bo jeśli się – odpukać – spełnią to do końca życia będzie Pan żałował tych słów.

Jeszcze ciekawa historia. Po napisaniu tego tekstu Kuczyński przez jakiś czas dzielnie bronił swego stanowiska, po czym równie niespodziewanie tekst usunął, a w jego miejscu umieścił przeprosiny zasłaniając się „chwilową utratą samokontroli”. Czyżby ktoś wpływowy przeczytał i napomniał? Po kilku dniach pan Kuczyński tekst umieścił ponownie i już wcale nie wyglądał na skruszonego. Salon zmilczał.

Po tych wszystkich występach, Kuczyńskiego należy traktować jak Urbana III RP. Nie jest to chyba obraźliwe, bo Kuczyński jest wielkim przyjacielem Jaruzelskiego (nawet czuwał przy jego łóżku), więc i Urbanem pewnie nie gardzi. Nie wiem jak poważne tytuły takie jak Rzeczpospolita mogą udostępniać swe łamy na komentarze Kuczyńskiego. Urbana przecież nie drukują. I nie chodzi o cenzurę, bo w „Nie” na pewno dostałby całą kolumnę, albo i w „Faktach i Mitach”. Zresztą jeśli chodzi o rozmowy o kulisach historii najnowszej Urban jest ciekawym rozmówcą, więc i Kuczyński np. o tym jak prywatyzowano, powoływano rządy, albo jak załatwił mieszkanie sobie, swojej sekretarce i kierowcy byłby rozmówcą chowa. doskonałym. Ja np. cenię książkę Kuczyńskiego „Zwierzenia zausznika” – naprawdę ciekawa, choć ocenzurowana przez Aleksandra Halla. Poza tym to nowatorski wkład w publicystykę – wywiad rzeka przeprowadzony z Kuczyńskim przez samego Kuczyńskiego. Kapuściński się chowa.

Ale nie o polityce! - przecież nikt nie zaprasza Urbana do komentowania procesu beatyfikacyjnego ks. Popiełuszki, czy choćby katastrofy w Smoleńsku.

Dlatego zaimponowała mi postawa Piotra Zaremby, który wprowadzony w błąd przez „panienkę” z „Polsat News” co do składu dyskutantów, spotkał się z Kuczyńskim w jakimś programie w czasie żałobnego tygodnia, a zaczepiany przez tegoż pana odparował, że nie boi się z nim spotykać, a po prostu nie chce. Czy ktoś z „normalnych” dziennikarzy komentowałby wspólnie z Urbanem? Więc „Rzepie” nadziwić się nie mogę, że puszcza teksty Kuczyńskiego. Urbana przecież nie drukują.

Wielki łowczy ze wsi

Jaka wizyta taki zamach. Bo z trzydziestu metrów nie trafić w samochód, to trzeba ślepego snajpera.

No tak, teraz mówienie w stylu marszałka byłoby czymś porażającym... Wizyta... Katastrofa... Czy pan marszałek przy goleniu spogląda w lustro, czy też chodzi do fryzjera? To naprawdę nie mieści się w głowie, żeby wysoki urzędnik, druga osoba w państwie, którą dziś zły los postawił na jego czele wypowiadał się w tak lekceważący sposób. Tymczasem nie pamiętam by mainstreamowe media komentowały, że takie słowa są ohydne i niegodne.

A przykładów słów i działań dyskredytujących Prezydenta Kaczyńskiego jako człowieka jak też urząd który sprawował jest bez liku, od premiera począwszy. Nawet językoznawcy stawali na głowie, by wykazać, że takie czy inne słowo wcale nie jest obraźliwe. Warto o tym pamiętać.

Kto pierwszy zaprosi Palikota?

Gdzie to bywał Palikot? U Rymanowskiego i u Olejnik. Nałogowo w prasie. Gdy wyzywał jedną z najlepszych ministrów po 89 roku od prostytutek konsekwencje były kabaretowe. Ale to było naprawdę fajne, tak przywalić temu złemu Kaczorowi, czy PiSowi. Był Palikot niezmiernie użyteczny. Robiła to celowo i świadomie Platforma. Robili to celowo i świadomie dziennikarze co niektórych mediów. Bo przecież to dziennikarze zapraszali Palikota i konali ze śmiechu gdy ten wygłaszał swoje kolejne chamskie i prostackie ataki. Panie i panowie dziennikarze. Odwagi. Pora zapraszać do radia, telewizji i na łamy Janusza Palikota. Czyżby dzisiaj było niestosowne? A trzy tygodnie temu stosowne było?

Więc kto pierwszy? Monika Olejnik? No nie wiem, pani Olejnik chce sprawiać wrażenie obiektywnej. Ale kto wie, może... Ostatnio, jeszcze przed pogrzebem pary prezydenckiej przeprowadziła skandaliczny wywiad z Pawłem Kowalem. Przez 20 minut starała się zmusić Kowala, by swą wypowiedzią dał amunicję do kolejnych ataków na Jarosława Kaczyńskiego, który nawet jeszcze nie pochował brata... Czegoś tak niegodnego nigdy nie widziałem. Koronnym argumentem pani Olejnik było to, że chodzi po studiach telewizyjnych i radiowych i tam płacze. Warto dodać, że w stanie wojennym, gdy spora grupa dziennikarzy została wyrzucona z pracy, lub komunistyczne media bojkotowała Monika Olejnik właśnie rozpoczęła swoją medialną karierę w PRIII. A był rok 1982. Swój program w Radiu Zet nazwała „Siódmy dzień tygodnia”, choć jak wie przeciętny licealista siódmym dniem jest sobota, a niedziela niewątpliwie jest dniem tygodnia pierwszym...

Może Grzegorz Miecugow w „Szkle kontaktowym” coś o Palikocie powie, pokaże, a może wręcz porozmawia? Jak podaje wiki pan Miecugow to „prezenter i wydawca głównych wydań "Wiadomości" w TVP także w stanie wojennym”. Tak zasłużony człowiek niewątpliwie może mieć wpływ na to, czy w TVNie zagości Palikot czy nie. Pan Miecugow wsławił się ostatnio swoim strachem. Strachem przed patriotyzmem. Właśnie tak! Miecugow powiedział, że obawia się DEMONA PATRIOTYZMU! I powiedział to w czasie uroczystości pogrzebowych Marii i Lecha Kaczyńskich w Krakowie. Czym jest patriotyzm? Szacunkiem dla kraju w którym się mieszka, dla jego symboli, to harcerze którzy pracowali przed Pałacem Prezydenckim, to płacenie podatków... Tego wszystkiego boi się Miecugow. Natomiast gdy w jego stacji w psie gówna wkładano polskie flagi wszystko było w najlepszym porządku.

Może zaproszą do radia TOK FM? To mogło być kiedyś fajne radio, gdy popołudniowe audycje prowadził Maciej Rybiński, czy Krzysztof Materna. Ale nie jest. Jeszcze trzy tygodnie temu dziennikarz Kurkiewicz rozpoczynał każdy swój program w tym radiu od szydzenia z Prezydenta. Każdy. I nie był to bynajmniej program satyryczny. W tym samym radiu prostacki dowcip Mariana Filara obrażający posłankę Kempę został dżinglem puszczanym co parę minut. W tym też radiu jego szefowa w poważnej, nie satyrycznej tylko całkiem poważnej rozmowie z jakąś panią, gdy ta o prezydencie powiedziała Kaczor, zareagowała śmiechem. Obie panie chwilkę się pośmiały, bo dowcip był przedni. W tym też radiu brylował Marek Raczkiewicz jako ofiara prześladowań za wkładanie polskiej flagi w gówno. I w tym to radiu Waldemar Kuczyński jest guru od wszystkiego w cotygodniowej nagonce medialnej.

Można by jeszcze długo wymieniać i media i dziennikarzy. Ale już mi się nie chce. Kto pierwszy zaprosi Palikota?

I nie chodzi o krytykę, bo poglądy na prezydenturę Lecha Kaczyńskiego można mieć różne i Prezydent był krytykowany i z lewa i z prawa i nie ma w tym nic niezwykłego. Chodzi o coś całkiem innego...

Post Scriptum

Jeszcze przyjdzie czas na refleksje i o żałobie i o prezydenturze i o prawdziwych wartościach i o prawdziwej polityce, tej w Polsce, tej w Gruzji i Europie. Stałem w kolejce przed Pałacem, byłem w kościele św. Anny, w którym odbywał się koncert jakiegoś zespołu/chóru i przy dźwiękach muzyki i śpiewach trwały modlitwy w intencji ofiar, Prezydenta, ale przede wszystkim w intencji Polski. Bez histerii jak chcieliby niektórzy, ale z zadumą, w atmosferze żalu, troski, może też trochę lęku o przyszłość. Nikt nikogo nie pytał o polityczne poglądy, ani na kogo głosował, czy na kogo będzie głosować. Nigdy chyba nie czułem tak propaństwowej atmosfery. To było naprawdę coś wielkiego. Ale tego ludzie tacy jak wyżej pewnie nigdy nie zrozumieją.

Bernard
O mnie Bernard

Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka