Bernard Bernard
1255
BLOG

Krwawy PR – czyli o przejęciu Ghazni raz jeszcze

Bernard Bernard Polityka Obserwuj notkę 12

 

Dwa lata temu pisałem o błędnej decyzji zamiany Iraku na Afganistan. W czerwcu próbowałem dopytać ministra Klicha i premiera Tuska o decyzję przejęcia Ghazni, którą uważałem za głupotę. Premier nie odpowiedział, a minister Klich uznał oczywiście za sukces.

 

Dziś okazuje się, że za niemądre decyzje płacą nie tylko polscy żołnierze, ale również i amerykańscy. Jeśli wierzyć artykułowi zamieszczonemu w Timie partyzantka rozpanoszyła się w Ghazni i Amerykanie będą musieli rozpoczynać wszystko niemal od nowa. Dlaczego tak się dzieje? Dla utrzymania inicjatywy operacyjnej w prowincji wielkości naszego województwa lubelskiego 2500 żołnierzy to po prostu za mało. Warto pamiętać, na co zwrócił uwagę gen. Skrzypczak, że przejmując Ghazni polski kontyngent liczył zaledwie 1600 żołnierzy! Kto zdecydował, że 1600 żołnierzy to liczba wystarczająca? Generał Skrzypczak w rozmowie z Anitą Werner w Faktach po Faktach mówił wprost, że decyzja była arbitralna i polityczna - żołnierze zgłaszali wątpliwości, i przestrzegali swych zwierzchników. Przestrzegali też sami Amerykanie. Polscy decydenci nie posłuchali, a składając na barki polskiego kontyngentu zadanie ponad możliwości tak małego oddziału (przypominam – 1600 żołnierzy na początek) narazili przecież nie tylko Polaków na wszelkie możliwe konsekwencje. Niestety taki stan rzeczy skutkuje wzrostem aktywności talibów, ochrona ludności ze strony sił NATO staje się fikcją, a miejscowe elity tracą do żołnierzy zaufanie. Bo i jak mogą współpracować z Polakami, skoro w polu dominują talibowie?

 

To już nie tylko sporadyczne potyczki na patrolach, czy podkładane bomby. Talibowie przeprowadzają regularne ataki na polskie bazy, lub w ich bezpośrednim sąsiedztwie. Jak można mówić o bezpieczeństwie ludności cywilnej gdy polscy żołnierze giną we własnych barakach? Kilka przykładów: 26.07.2009 baza Warrior – dwóch rannych żołnierzy, 23.04.2010 baza Warrior dwóch rannych żołnierzy,  15.06.2010 baza Warrior – ginie polski żołnierz, 27.07.2010 kilkanaście kilometrów od bazy Warrior rannych siedmiu żołnierzy, 14.09.2010 baza Warrior – ciężko ranny żołnierz. A przecież to tylko kilka przykładów.

 

Warto zajrzeć blog Marcina Ogdowskiego. Agańczycy ostrzeliwują polską bazę dzień po dniu...

Niepokój w strefie 6.06.2010:
Pocisk, który zniszczył wczoraj budynek przy helipadzie w Ghazni, nie był ostatni. Dziś rano Afgańczykom znów udało się wstrzelić w bazę, raniąc przy tej okazji cztery osoby.
Nienajlepsze wieści dochodzą również z Warriora. W ciągu ostatnich kilku dni doszło tam do czterech poważnych ataków na konwoje. W trakcie walk rebeliantom udało się uszkodzić kilka pojazdów.
Po atakach z pierwszej dekady maja to kolejna seria, która świadczy o niespokojnej sytuacji w strefie. Sytuacji, o której w Polsce – mimo trwania kampanii prezydenckiej – niemal w ogóle się nie mówi.
A może dzieje się tak nie bez powodu?

 

Nie jestem analitykiem wojskowym zatrudnionym w MON, ale wystarczy odrobina zdrowego rozsądku. W 2008 roku krytykowałem decyzję rządu Tuska o zamianie Iraku na Afganistan:
O ile ześrodkowanie wojska w jednym miejscu ma jeszcze sens o tyle przejęcie pełnej odpowiedzialności za frontową prowincję oznacza rosnące kłopoty.Narazi to Polaków na walkę nie tylko z oddziałami Talibów, ale również na konflikty z miejscową ludnością trudniącą się wytwarzaniem i przerzutem narkotyków. [...] Przejmując pełną odpowiedzialność za jedną z frontowych prowincji narażamy żołnierzy na krwawe walki, a budżet Polski na rosnące wydatki (zarówno na utrzymanie wojska jak i na odbudowę infrastruktury, jak też na przekupywanie miejscowych kacyków).

 

Tymczasem na czerwcowej konwencji PO, czyli w czasie gdy polskie bazy znajdowały się pod bezpośrednim ostrzałem minister Klich zapytany przeze mnie czy decyzja o przejęciu Ghazni była słuszna odpowiedział:
-Jak najbardziej, była uzasadniona względami wojskowymi. I każdy kto choć odrobinę zna się na taktyce wie o tym że lepiej mieć siły skoncentrowane w jednym miejscu, a nie w pięciu różnych prowincjach. I była uzasadniona względami politycznymi, a rzeczywistość to potwierdziła. Dzięki niej mamy w tej chwili znacznie lepszą pozycję w NATO

 

Być może Bogdan Klich był świetnym psychiatrą, ale jako minister Obrony Narodowej nie tylko stracił dowódców lotnictwa w wypadku Casy, wszystkich dowódców w katastrofie wojskowego Tupolewa w Smoleńsku, ale odpowiada wraz z premierem, ministrem Sikorskim i całym rządem za fatalną decyzję o przejęciu pełnej odpowiedzialności w prowincji Ghazni. Panie ministrze – może pora wrócić do wyuczonego zawodu?

 

Na krajowym podwórku pijarowe sztuczki rządu wspierane przez zaprzyjaźnione telewizje sprawdzają się znakomicie. Wystarczy ogłosić, że podnoszenie podatków, rosnący deficyt, walący się budżet to niesamowite sukcesy i dzięki wspólnemu wysiłkowi „zjednoczonych sił” od Paradowskiej poprzez Lisa po ks. Bonieckiego, z wykorzystaniem rozmaitych zaprzyjaźnionych telewizji i radiostacji, staje się to faktycznym sukcesem potwierdzanym we wszelkich możliwych sondażach. Może pora by szaman premiera od propagandy, Igor Ostachowicz, który nie odstępuje premiera na krok, ubrał kamizelkę kuloodporną i rozpoczął patrole na afgańskich bezdrożach? Najlepiej razem z premierem, bo z braku zaprzyjaźnionych telewizji w Afganistanie, chyba na nic innego by się nie przydali. W przyspieszonym trybie prezydent Komorowski mógłby mianować pana Igora nawet marszałkiem, polnym. Jeśli objawi się u nich zespół zaburzeń stresu potraumatycznego (PTSD) minister Klich położy ich na kozetce, zaaplikuje prozac i wreszcie na coś się przyda.

 

W świecie Tuska możemy być zieloną wyspą, ale tylko dopóki są chętni na nasze obligacje. W świecie Klicha, Sikorskiego i Tuska przejęcie Ghazni może być niebywałym sukcesem. W prawdziwym świecie talibowie powiedzieli sprawdzam, a Amerykanie muszą teraz przebić stawkę.

 

“Welcome to the real world.” 

Obiecanki Donalda Tuska - zamiana Iraku na Afganistan
Krew w piach – o Afganistanie

"Amerykanie przestrzegali nas przed tym zadaniem, mieli rację"

Bernard
O mnie Bernard

Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka